(...)
OJCIEC: Odessij go, chwila przerwy.
Dzwonek do drzwi chwilę potem otwieranie zamka. Do gabinetu wchodzi CÓRKA.
CÓRKA: Zapomniałamżemamklucze, muszę pogadać.OJCIEC: Jestem zajęty, mam pacjenta rozłożonego na fotelu.
CÓRKA Na podtlenku – nic nie zapamięta. Asystentka ssie. To idealny moment.
OJCIEC: Słucham.
CÓRKA: Może przejdziemy do pokoju?
OJCIEC: Pani Joanno, proszę, na momencik.
JOANNA: Ale jeszcze nie suchy.
CÓRKA przejmuje od JOANNY ssak.
JOANNA: Akurat zdążę podzwonić.
JOANNA wychodzi.
CÓRKA: Mam fakap.
OJCIEC: To źle?
CÓRKA: Wywalili mnie z uczelni i jestem w ciąży. Zatrudnisz mnie?
OJCIEC: Z kim?
CÓRKA No mnie tylko, mnie jedną, nie sprowadzam ci tu hordy uchodźców, to chyba nie jest problem zatrudnić córkę dla kogoś takiego jak ty?
OJCIEC: Z kim?
CÓRKA: To sam nie możesz tego zrobić? Przecież jesteś szefem. Coś się zmieniło?
OJCIEC: Kto jest ojcem?
CÓRKA: Moim? Nie wiem. Jakiś szanowany w mieście dentysta z prywatną kliniką, ale nie dopytuj o szczegóły, bo nie utrzymujemy kontaktów. Jeśli rzeczywiście nim jest, teraz ma okazję to udowodnić, bo jestem w ciąży i potrzebuję zatrudnienia. Wszystko umiem, brakuje mi tylko papierka. OJCIEC: Nie odpowiesz mi?
CÓRKA: Nie rozmawiam o życiu prywatnym tylko zawodowym.
OJCIEC: Przyjdź jutro.
CÓRKA: Ekstra. odkłada ssak Już suchy. Będę o 10.00. Wcześniej rzygam. Notopa.
OJCIEC: Asiu!
CÓRKA wychodząc Czyli jednak ją rżnie. Bosko.
(...) JOANNA wstawia pranie Na którą jutro być?
OJCIEC: A. Nie przychodź. Zwalniam cię. Muszę zatrudnić córkę. Jest w ciąży, potrzebuje etatu. Chyba rozumiesz.
JOANNA: Ale tak po prostu, to znaczy, nie bo nie rozumiem, bo. Ja przepraszam, ale potrzebuję jeszcze odrobinę wyjaśnienia, no bo. Ale no... tak... że jak. To znaczy, że 24. lata i one tak jakby. Nic po prostu one nie?
OJCIEC: Też jestem przerażony, jak to będzie, czy sobie poradzę, czy nie wejdzie mi na głowę? Jak chcesz, to możesz któregoś dnia przyjść ugotować zupę. Możesz też przyjść wypiąć pupę. Za produkty, robociznę zapłacę oczywiście. Za twój etat jako asystentki niestety już nie mogę. Księgowy by mi nie wybaczył.
JOANNA: Ale doktor nie ma księgowego. Odkąd się pomyliłam, sam robi wszystkie papierki.
OJCIEC: I właśnie. Najgorzej to nie móc wybaczyć samemu sobie. Spójrz w jak trudnej stawiasz mnie sytuacji. Autoklaw. Dobranoc.
(...)